wtorek, 10 lipca 2012

Czy odnalazłeś już Jezusa?



Cud się stał. Nie pierwszy raz zresztą i zapewne nie ostatni. W lesie pod Częstochową (widać świętość miejsca na okoliczne lasy promieniuje), na jednym z drzew Matka się Boska ukazała. Niepodważalnie cud się stał i lud przez las przedziera się, by żywicę świętą ucałować. Na nic sceptyków tłumaczenie, że to efekt reakcji chemicznych, że przypadek. Ludzie swoje wiedzą i różaniec powiesili, by jeszcze bardziej święte miejsce uświęcić. I od razu media wredne wypomniały ileż to objawień  na ziemi naszej ojczystej występowało. 

A tu, na oknie Jezus, a tam znowuż na kominie z sadzy objawić się postanowił. Oczywiście modły pod miejscami objawień, pielgrzymki... Zresztą Polska widać specjalnie przez Boga wyróżniona jest, bo raz na jakiś czas istota najwyższa postanawia na manifestację swoją. W Sokółce hostia się w tkankę zamieniła. I to w nie byle jaką tkankę, w serce! Wypada dziękować, że nie w kawałek innego organu, bo niegodne by to było. W ogóle to fascynuje mnie to szaleństwo z objawieniami. Bo to trochę śmieszne, trochę infantylne. Bo ja rozumiem, w Fatimie, jak Matka Boska do tłumów gadała, ale żeby Jezus się manifestował na przykład na toście, czy brudnej szybie? Trochę to niezbyt trendy... A na koniec tego wątku prawdziwa perełka: 



Komentarz zbędny :) A skoro już przy świętościach – bardzo podobała mi się wypowiedź kardynała Dziwisza po meczu Polaków z Grekami na euro 2012. Przemek Tytoń brawurowo piłę wyciągnął z karnego. Piękna interwencja. Można by powiedzieć, że bożą iskrę w sobie Przemek odnalazł. I tu wyskakuje Dziwisz jak Filip z konopi (konopie są tu zresztą nie bez znaczenia) i mówi, że Jan Paweł II zapewne w obronie tej pomagał. Że Papież, nasz Papież, losem bramkarza się przejął i z nieba osobiście pokierował rękawicami Tytonia. Piękne to i rozsądne. Oczywiście zapału starczyło Papieżowi tylko na ten jeden karny, bo później najwyraźniej wzrok odwrócił i czymś innym się zajął. W końcu trudno wymagać, żeby przez całe Euro pomagał, karne wyciągał, nogą Kuby Błaszczykowskiego kierował, głowę Lewandowskiego ku piłce dośrodkowanej naginał...  

Wszak niebawem później były mistrzostwa w siatkę, gdzie niechybnie Bartiem Kurkiem kierował, z efektem nieporównywalnie lepszym niż w przypadku piłkarzy. W sumie to zamiast treningów piłkarze modlić się powinni o wstawiennictwo i celne strzały. JP2 jak wiadomo kibicem był piłkarskim, więc jak nic, zapewnione poparcie. Może tylko pójdźmy za głosem Janka Tomaszewskiego i prawdziwych Katolików-Polaków wystawmy w składzie, żeby JP2 nie miał rozterek moralnych. I dajmy już spokój z wynikami, to sprawa drugorzędna. 

O wyborze do kadry niech decyduje polskość i katolickość. Najlepiej certyfikat wystawiany przez jego świątobliwość Antoniego Macierewicza. Mistrzostwa zdobyte. Rozciągając ten pomysł, zaprzęgnijmy Papieża do lobbingu w innych ważnych sprawach. Pogody w lato, żeby nie padało, ale też nie suszyło za bardzo, do budowania dróg, żeby długie weekendy częściej wypadały i żeby za dużo komarów na Mazurach nie było. Alleluja, szczęśliwość będzie wzrastała a bezbożników Niemców i Rosjan szlag trafi. Miłego dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz